W przeddzień Wigilii, razem z uczniami z klasy I Technikum Żywienia i Usług Gastronomicznych tj. Marią Bojską i Antonim Duranowskim udałem się na spotkanie z kolejnym łowickim Sybirakiem Panem Zbigniewem Szczerbukiem i jego małżonką Janiną.
Zostaliśmy bardzo serdecznie przyjęci i ugoszczeni. Wręczyliśmy naszym gospodarzom świąteczne prezenty kupione za zebrane przez uczniów szkoły blichowskiej pieniądze. Były to: książka Normana Daviesa pt: „Powstanie 44”, miód pozyskany z pasieki jednego z naszych uczniów oraz kartka ze świątecznymi życzeniami wykonana przez młodzież. Chcieliśmy w ten sposób pokazać, że pamiętamy o trudnych i dramatycznych losach polskich rodzin zesłanych w głąb ZSRR po 1939r. Równocześnie bardzo się ucieszyliśmy, że państwo Szczerbuk, mimo świątecznego zabiegania chcieli nam poświęcić kilka chwil.
Pan Zbigniew pokrótce opowiedział historię swojej rodziny podczas wojennej zawieruchy. Urodził się w 1935r. w Kobryniu na Polesiu (dzisiejsza Białoruś). Jego ojciec jako policjant Komendy w Kobryniu w stopniu plutonowego został aresztowany 13 grudnia 1939r. przez NKWD. Nigdy już go nie zobaczył, był więziony w Smoleńsku i prawdopodobnie został zamordowany jak tysiące Polaków. Do dziś nie udało się ustalić na pewno gdzie jest pochowany-może w Katyniu, Kozielsku lub Ostaszkowie. Wiosną tj. 13 kwietnia 1940r. nasz łowicki Sybirak razem z młodszym bratem, mamą i resztą rodziny został aresztowany i wywieziony do Kazachstanu. Jako 5 letnie dziecko zachorował ciężko na zapalenie płuc i tylko dzięki determinacji matki przeżył dwutygodniową podróż. Dotarli do kołchozu nr 30 oddalonego ok. 60 km od Akmolińska. Pierwsze ważnie było przykre: „zimno, ciemno, dziko, głodno”. Warunki życia były bardzo ciężkie, nie tylko ze względu na surowy klimat, ale również ze względu na ciężką pracę i panujący głód. Na skutek barku leków w 1942r. umiera młodszy brat pana Zbigniewa- Mirek. Dalej koleje losu jego rodziny w Kazachstanie to pasmo tęsknoty za Ojczyzną, ciężkiej pracy i walki o każdy dzień życia i kawałek chleba. Po zakończeniu wojny mama pana Zbigniewa podjęła starania o powrót do Polski. Początkowo władze sowieckie nie chciały ich wypuścić, gdyż pan Zbigniew był urodzony w Kobryniu, a więc uznano go za Białorusina. Szczęśliwie jednak, udało się im po 6 latach rozłąki z Ojczyzną powrócić do Polski. Z żalem nasz rozmówca podkreślał, że Kazachstan pochłonął wiele ludzkich istnień, ludzi wielu narodowości i kultur. Jego mamie i jemu udało się wrócić i rozpocząć nowe życie w Łowiczu.
Dziś pan Zbigniew uśmiechnięty i zadowolony chwali się swymi wnukami a nawet prawnukami. Podczas spotkania państwo Szczerbuk wielokrotnie pokazywali rodzinne zdjęcia. Można było odczuć, że stworzyli piękną, dużą i kochającą się polską rodzinę.