Przechodząc do konkretów - najfajniejszymi wycieczkowymi wydarzeniami okazały się:
- kwatera sztabu A. Hitlera w Wilczym Szańcu w Gierłoży, której zwiedzanie było bardzo przydatną lekcją historii w terenie i namacalnie, bo oprowadzająca nas pani przewodnik nie ma sobie równych,
- przejażdżka wojskowym samochodem po terenach bunkrów z II wojny światowej, kierowca bardzo oryginalnie i na wesoło poprowadził tę część programu,
- Ryn jako miejsce odpoczynku nad jeziorem, wieczornego integracyjnego spotkania klasowego przy grillu z górującym nad jeziorem IVX wiecznym zamkiem krzyżackim, wewnątrz którego obecnie znajduje się bardzo nowoczesny hotel,
- rejs statkiem wraz z Żeglugą Mazurską po 4 jeziorach z pokonaniem śluzy,
- położone wśród lasów gospodarstwo agroturystyczne oferujące wiele atrakcji przez cały rok, będące przykładem dobrego biznesu,
- poczucie humoru proboszcza bazyliki w Świętej Lipce i koncert organowy tamże,
- przyjazne podejście pana Jacka, naszego kierowcy wygodnego busa z WiFi,
- dowcip Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (cytat w tytule artykułu), wiodącego życie jakby w ciągłej podróży, ale wracającego do swojej leśniczówki na polanie i na skarpie z pięknym widokiem na jezioro z pływającymi żaglówkami.