Czy zawód Jezusa był łatwy? Czy praca, którą wykonywali Zbawiciel wraz z Józefem była lekka? Czy podtrzymywanie relacji z drugim człowiekiem jest proste? Czy w życiu wszystko przychodzi bez trudu, bólu i wysiłku? To tylko niektóre pytania rodzące się w umysłach młodych ludzi. Nie inaczej jest z młodzieżą z ZSP nr 2 RCKUiP w Łowiczu. Aby odpowiedzieć na wyżej wskazane pytania, uczniowie pana Piotra Sumińskiego uczestniczyli w nietypowym mini projekcie podczas lekcji religii.
Na katechezach odbywających się 11.03.2016 r. mieli za zadanie zbudować wieżę z… zapałek. Związane to było z realizowanymi tematami, jak również bieżącym okresem roku liturgicznego jakim jest Wielki Post. Katecheta podzielił oddziały klasowe na dwuosobowe zespoły. Każdy z nich otrzymał kilka paczek zapałek, z których miał wznieść mini budowlę. Podczas tej krótkiej pracy młodzież przekonała się, że nie jest to proste zadanie. Stworzenie konstrukcji z pięciu paczek zapałek okazało się zadaniem wymagającym mnóstwa cierpliwości, spokoju, walki z nerwami, a nawet niemałej siły. Wielu chłopców bolały ręce. „Zapałki przecież są takie lekkie, a nas bolą ręce. Jak bardzo musiały one boleć Jezusa, któremu nie obca była praca fizyczna. Drzewo krzyża było o wiele cięższe niż te cieniutkie zapałki, a Jezus je niósł. Te drobne zapałki przy nim wyglądają jak drzazgi” – mówili między sobą przyszli mechanizatorzy rolnictwa, logistycy i informatycy. Uczniowie po wykonaniu zadania stwierdzili niemalże jednogłośnie, że do osiągnięcia celu potrzeba zaparcia, nie należy się spieszyć, wiele zadań, zanim się je podejmie, trzeba przemyśleć. Życie jest w pewnym sensie placem budowy. Zbudować coś to jedno, dbać o to, co już zostało stworzone to drugie.
I mowa tu zarówno o tym, co materialne, jak również o więzach międzyludzkich, stosunku do siebie samego, sprawach duchowych, relacji do Boga, drodze poszczególnych ludzi do świętości. Zadanie okazało się tylko pozornie proste. W jego zrealizowanie trzeba było włożyć sporo cierpliwości, wykazać się chęcią współpracy, kompromisem. Blichowscy uczniowie musieli pogłówkować, aby wieże nie przewróciły się a przy tym ładnie się prezentowały. Cóż można jeszcze powiedzieć o wieżach z zapałek? Niektóre konstrukcje były wykonane naprawdę starannie. Zadanie podobne do zabawy z dzieciństwa, kiedy maluchy małymi rączkami budowały z klocków różnorakie twory. Tak wówczas jak i dziś, układanie zapałek działało na wyobraźnię. Jedyna różnica to ta, że starszą młodzież pobudziło ono do refleksji. Panowie formułowali bardzo trafne wnioski: budowle tworzone w pośpiechu i w nerwach, bez przemyślenia, bez wzajemnej współpracy osób z zespołu, z nastawieniem na jak najszybsze zakończenie zadania nie zaś na jego efekt, bez wiary w sukces, po prostu się porozpadały. Czy nie odnajdujemy w tym prostym zadaniu analogii do życia…? Czy każdy rodzący się o świcie dzień nie jest budowaniem na nowo swego człowieczeństwa?
A ty, Czytelniku, jakie masz refleksje…?